Miało być spokojnie, tętno do 150 max 160 a wyszło jak zawsze :) Fakt faktem, do malty się kulałem w granicach tych 150hr ale potem przestałem jakoś zwracać uwagę na puls i jechałem w swoim tempie ok 175hr. Na poligonowej szosce trochę przesadziłem, za co surowo potem zapłaciłem hehe :) I czuć było skutki sensacji żołądkowych z wtorku i środy, noga nie podawała tak jak powinna.
Niedzielny wypad w doborowym towarzystwie, nawet całkiem niezłe tempo wyszło. Biskupice - Wronczyn - Zielonka - Promno - Nowa Górka - Wagowo - Jezierce - Gołuń - Pobiedziska - Tuczno - Biskupice. Trasa zawiła ale całkiem przyjemna, od Gołunia do Pobiedzisk (ok.4km) na szosce ostrzejsze tempo, puls nie schodził poniżej 189. Reszta raczej spokojnie :)
Motyw przewodni wypadu to objazd trasy maratonu w Mosinie. Na 17 umówiliśmy się z Arkiem w Puszczykowie, ja dojechałem rowerem przez Maltę, NSR itd, do miejsca spotkania miałem średnią ~25km/h więc całkiem miło :) Potem od razu wjechaliśmy na trasę, zaczynając od podjazdu z trasy XC i z małymi utrudnieniami przejechaliśmy przez Puszczykowo. Reszta trasy maratonu to piach piach i jeszcze raz piach, trasa szybka ale w ogóle nie mogłem się wkręcić - średnia spadła do 22,5km/h :o. W pamięci zapadł mi zajebiście fajny odcinek nad jeziorem Jarosławskim, szybki, dość kręty singiel z korzeniami itp. Super :) Po 19 dojechaliśmy do Szreniawy, a ja musiałem zdążyć na banę o 19:50 odjeżdżająca z głównego. Totalny ogień i ile sił w nogach dojechaliśmy na peron o 19:51 (ok. 17km w 35min w tym sporo po mieście), ciapąg na szczęście miał 20min spóźnienia. Z tego całego zamieszania zapomniałem kupić czegoś do picia, w pociągu suszyło mnie strasznie a każdy dźwięk otwieranej puszki był katorgą :D W sklepie dopadłem Colę i żółwim tempem dokulałem się do chaty.
Wypad z lolkiem murowanym, samemu nie miałbym motywacji :) Do zielonki standardowo przez wronczyn, potem kierunek lednica. Trochę się tam pokręciliśmy, wskoczyliśmy kawałek na szosę Gniezno - Kiszkowo ale w Owieczkach zmiana trasy i zawracamy z powrotem co było mega słuszną decyzją. Zaczęła się mordęga pod wiatr, wszędzie otwarte przestrzenie, minęliśmy jeziora Lednickie z drugiej strony i wróciliśmy tak jak jechaliśmy - Traktem gnieździńskim. W Bednarach odbiłem na Wronczyn i przez Jerzykowo do chaty :) nogi jęczą, pieprzone koło ma 0.5cm bicia ale będzie dobrze.
W końcu wybrałem się co nieco pokręcić, trasa Biskupice - Gorzkie Pole - Wronczyn - Zielonka - Dziewicza - Gruszczyn - Biskupice. Jechało się całkiem nieźle, pętelka na Dziewiczej zaliczona, wyszło 12min 30sek i wg GPS 130m przewyższenia. Trochę dużo, a szczyt poszedł do góry o 30m - 187m :D Więc zbyt wiarygodne źródło to to nie jest...
Staram się czerpać 100% przyjemności z jazdy, im węziej i stromiej tym lepiej :) od czasu do czasu startuję w maratonach, głównie aby sprawdzić siebie. Chcesz pojeździć w okolicach Poznania zapraszam gg 10009007